To nie jest stres pourazowy.
Oczekiwanie powoduje pre -TSD.

Od tygodni najmądrzejsi lekarze, których znam, ostrzegają przed nowym koronawirusem. Zbyt wielu z nas, łącznie ze mną, opisało ich jako zbyt niespokojnych. Jako lekarz medycyny rodzinnej, który powinien był wiedzieć lepiej, wstydzę się tych uspokajających wiadomości tekstowych, które wysłałem znajomym w ostatnich tygodniach. „Tak, nie jestem pewien, dlaczego wszyscy tracą rozum. Nie ma nawet tak wielu przypadków - napisałem. Jak większość reszty kraju, byłem naiwny i unikałem rzeczywistości.” Teraz wiemy, co się dzieje. W spokoju przed nadchodzącą burzą wszyscy troszczą się o bezpieczeństwo swoich bliskich. Obawiamy się, że w sklepach spożywczych zabrakło fasoli, apteki nie uzupełniają leków na receptę i brakuje papieru toaletowego w całym kraju.

Ale pracownicy służby zdrowia, których znam, cierpią z powodu wyjątkowego cierpienia psychicznego. Nie nazywam tego lękiem, który w Diagnostycznym i Statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych (DSM-5) określa się jako „nadmierne zmartwienie”, ponieważ nie ma w tym nic nadmiernego. Opisałbym to, na co cierpimy, jako zespół stresu przed urazem. Trauma jest definiowana jako głęboko niepokojące doświadczenie. W przypadku zespołu stresu pourazowego po urazie osoba doświadcza natrętnych negatywnych myśli i stresu psychicznego. Lekarze i pielęgniarki widzą wiadomości od naszych kolegów z Chin, Korei Południowej i Włoch, informując nas w sposób nieokreślony, co będzie dalej. W rezultacie wszyscy odczuwamy psychologiczne konsekwencje traumy. Po prostu jeszcze nie doświadczyliśmy traumy.

Ponieważ bitwa, na którą czekamy, toczy się już gdzie indziej, oczekujemy systemów przytłoczonych chorymi pacjentami, którzy staną na korytarzach naszych oddziałów ratunkowych i oddziałów szpitalnych. Wiemy, że lekarze i pielęgniarki zachorują i będą musieli poddać się kwarantannie przez 14 dni, pozostawiając pracowników służby zdrowia zdziesiątkowanych. Lekarze nieświadomie narażeni na koronawirusa rozprzestrzenią chorobę na nasze najbardziej wrażliwe populacje. Na oddziałach intensywnej terapii zabraknie łóżek i wentylatorów i będziemy musieli podejmować wstrząsające, traumatyczne decyzje o tym, kto żyje, a kto umiera, opierając się wyłącznie na domysłach o pozostałych „latach życia”.

Wiemy, że zostaniemy zarażeni i mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze po 14 dniach kwarantanny. Ale prawie na pewno zarazimy nasze dzieci. A oni z kolei zarażą swoich opiekunów - w wielu przypadkach naszych starzejących się rodziców, ponieważ nie ma nikogo innego, kto mógłby się nimi zaopiekować, ponieważ pracownicy służby zdrowia nie mogą telepracy. A potem, w najmroczniejszych koszmarach, wyobrażamy sobie, że staniemy się bezpośrednio odpowiedzialni za śmierć naszych własnych rodziców lub innych bliskich.

Zobaczymy, jak to wszystko się rozegra, wiedząc, że jedynym działaniem, które może spowolnić wykładniczy wzrost i wybuch tej choroby, jest dystans społeczny, co dzieje się z żałosną nieadekwatnością. W sobotę jechaliśmy ulicami miasta, mijając zatłoczone bary i restauracje, i wyobrażaliśmy sobie skupiska bezobjawowych wirusów, które rykoszetowały się nawzajem w nocy, do domów, rodzin i społeczności. Społeczności, które następnie staną się naszymi pacjentami, które prawdopodobnie będziemy musieli leczyć bez odpowiedniego sprzętu ochrony osobistej, takiego jak maski i rękawiczki, ponieważ ich również się kończy. I cykl trwa.

Nigdzie nie można także znaleźć jedynego potencjalnego sposobu powstrzymania tsunami, szeroko dostępnych testów. Nie możemy powstrzymać rozprzestrzeniania się choroby, jeśli nie wiemy, kto ją ma, a obecnie w całym kraju są hospitalizowani pacjenci i narażeni pracownicy służby zdrowia, którzy nie mogą zostać przebadani z powodu braku dostawy, wyposażenie i foresight.

Kiedy kładę dziś wieczorem moje małe dzieci i odpowiadam na ich pytania dotyczące koronawirusa, mówię im, że będzie dobrze. Ale wiem, że tak nie będzie. Nie jestem niespokojny; Jestem wstępnie traumatyzowany. I nie bez powodu. Wszyscy jesteśmy gotowi do walki w naszym życiu.


By Alison Block
Alison Block is a writer and a physician
practicing family medicine in the San Francisco Bay Area.
March 18, 2020 at 11:00 a.m. GMT+1
The Washington Press